Wschód księżyca
Jakub Razarenkow
Rodzimy się i trafiamy do kolorowych kołysek – później tańczymy na ostrzu noża, a potem szukamy spokoju, który wyda owoce już w mniej kolorowych, wiecznych kołyskach. “Wschód księżyca” to krzyk w środku nocy, gdy krew buzuje w żyłach, a od tańca na ostrzu bolą nogi, serce, wątroba i mózg. Potrzebujesz endorfin, podróży po wyboistym świecie wewnętrznym? To nie ma na co czekać, bo te wersy płoną. Sen Gdybym złożył się na trawie Krzyżem, niczym zbawca ludzi, I krew spuścił z moich naczyń, Natchnął ziemię nową maścią, Co usłyszałbym o świecie? Co mi cichy wiatr przyniesie? Życie roślin, płyną soki. Szemrze woda w kanalikach. Dudni zwierzę w pancerzyku – Małe, drobne, niebezpieczne, Drażni z lekka moje uszy. Pędy pną się po mej czaszce, Oplatają dłonie, palce. Z lekka jasne mrużę oczy, Ciało składam pod ostoję. Ściśnie mnie natury chwyt, Legnie świadomości zaszczyt. Opadam i spadam – po kosmicznej próżni. Marzną i zamarzły lodem – drobne łzy. Nic słyszę i ślepy, i już mnie nie boli, Więc opadam dalej – bez siły i woli. Szelest mrugających stóp – Obcas, duży, mniejszy but. Ludzie patrzą na wariata, Co w trawiastym łożu trwa. A mnie nie ma już dla świata. Czymże w świecie byłem ja? Jakub Razarenkow, urodzony 3 marca 2005 r. w Łomży, uczeń warszawskiego liceum. Interesuje się naukami przyrodniczymi, szczególnie astronomią. Pasję do pisania wierszy odkrył w 2021 r. Obecnie tworzy poezję osobistą, egzystencjalną, dzieli się w niej refleksjami dotyczącymi życia codziennego. Miłośnik zwierząt, muzyki alternatywnej i herbat z różnych zakątków świata.









There are no reviews yet.